Lektury, które mimo braku radości, potrafią rozwinąć nasze horyzonty i wpłynąć na nasze myślenie, to prawdziwe skarby. Jedną z takich pozycji jest książka Bee Wilson "Tak dziś jemy. Biografia jedzenia". To niesamowite dzieło, które bezlitośnie i szczegółowo analizuje naszą współczesną kulturę jedzenia i żywienia.
Znakomicie udokumentowane, pełne naukowych badań i anegdot, to opracowanie przenosi nas w podróż przez ostatnie półwiecze naszych nawyków żywieniowych. Odzwierciedla, jak drastycznie zmieniły się nasze podejście i postawy wobec jedzenia, od lat 70-tych aż do teraz.
Autorstwo Bee Wilson nadaje tej książce dodatkowy blask. Jako renomowana historyczka jedzenia i pisarka, Wilson z niezwykłym wyczuciem i umiejętnością przenosi nas do różnych epok i kultur, pokazując nam, jak nasze nawyki żywieniowe ewoluowały w czasie.
To, co w tej książce zaskakuje, to nie tylko fakt, jak dużo zmieniło się na przestrzeni ostatnich 50 lat. Wilson pokazuje, jak te zmiany wpłynęły na nasze zdrowie, środowisko i społeczeństwo. Przytłaczający wzrost otyłości, problemów z sercem czy cukrzycy, rosnąca zależność od przemysłu spożywczego, marnowanie jedzenia - wszystko to jest efektem zmian, które zaszły w naszych nawykach żywieniowych.
"Tak dziś jemy. Biografia jedzenia" to książka, która prowokuje do myślenia, do refleksji nad tym, jak nasze decyzje żywieniowe wpływają na nas i na świat wokół nas. I to jest to, co czyni tę książkę tak ważną i wartościową."
Jak zmieniły się nasze nawyki żywieniowe?
Autorka zabiera nas w podróż wokół nawyków żywieniowych i sklepowych półek, które zmieniły się nie poznania w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Książka zawiera mnóstwo analiz opartych na badaniach, ciekawostek kulinarnych oraz opowiada nam o ewolucji zwyczajów żywieniowych, sprawdzając przy okazji co i w jakiej ilości nakładamy na talerze. Konkluzje nie napawają, niestety, optymizmem.
Niby z grubsza większość tego już wiedzieliśmy, ale fakty zebrane w jednym miejscu działają dużo silniej. I tak na przykład:
Dieta przeciętnego mieszkańca ziemi
Jeszcze w latach 60-tych rozważania nad dietą przeciętnego mieszkańca globu nie miały znaczenia, bo ktoś taki nie istniał. Ludzie odżywiali się wg specyficznych dla danego regionu schematów, Brazylijczycy jedli kukurydzę, Polacy ziemniaki, Włosi makaron.. A od niedawna odżywiamy się zdumiewająco podobnie.
Za życia dwóch pokoleń dokonała się globalna zmiana w odżywianiu. Na całym świecie dostępne są te same produkty, ale jest ich coraz mniej. Można kupić prawie wszystko prawie wszędzie. I często od tych samych producentów. Żywność staje się w znacznym stopniu jednorodna.
Czy wiesz, że w Wielkiej Brytanii uprawiano kiedyś około 6 000 odmian jabłek, dzisiaj uprawia się zaledwie okołu 10! Jak myślisz, dlaczego?
Wolimy produkty obce, od rodzimych
Klonowanie zwyczajów żywieniowych stało się normalne, w Pekinie jada się włoską pizzę, w Rzymie chińskie pierożki. I z kulturowego punktu widzenia jest to niesamowite. Z jednej strony wzbogaciliśmy wachlarz smakowych doświadczeń, a z drugiej zgodziliśmy się na jego zubożenie, jeśli chodzi o same składniki.
Chętniej kupujemy produkty pochodzenia obcego, niż rodzimego. Naukowcy obliczyli, że w skali świata ponad 2/3 produktów sprzedawanych w poszczególnych państwach jest wytwarzanych na bazie składników pochodzących z innego kraju. Przyznasz, że ostatnio pulpa z mango czy mleko kokosowe cieszą się u nas większą popularnością, niż fasola Jaś?
Jemy coraz więcej
Dostępność jedzenia okazała się mieczem obosiecznym, bo o jedzenie nigdy nie było tak łatwo jak dziś, ale minus jest taki, że trudno przed nim uciec. Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które może paść ofiarą własnego pożywienia. W porównaniu do ludzi w latach 60-tych spożywamy dziś dziennie ok. 500 kalorii więcej. Jemy więcej rafinowanych ziaren i tłuszczów, pijemy więcej alkoholu, ogólnie jemy coraz więcej.
Nasze talerze też rosną, razem z porcjami. W latach 50-tych ubiegłego wieku duży talerz obiadowy miał średnicę 25 cm, a dzisiejszy standardowy talerz ma 28 cm średnicy. Obfita porcja z lat 50-tych na dzisiejszym talerzu prezentowałaby się b. skromnie. Jeszcze bardziej urosły w ostatnich latach kieliszki do wina. Począwszy od XVIII-go wieku przeciętny angielski kieliszek do wina powiększył się aż siedmiokrotnie. W roku 1750 do kieliszka dało się naraz wlać 75 ml wina, w 1900 – 160 ml, a roku 2017 – kieliszek mieścił już 449 ml.
Tyle wybranych ciekawostek. Po więcej odsyłam do lektury, Bee Wilson „Tak dziś jemy. Biografia jedzenia”. Pouczająca.
Ten wpis znajduje się w kategorii:
